Lokomotywa AGH

Na studiach jadąc pociągiem zobaczyłem z okien wagonu niszczejące na bocznicy kolejowej stare lokomotywy. Pomyślałem, że fajnie byłoby zdobyć taki parowóz i sprzedać na aukcji podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Opowiedziałem o swoim pomyśle dr. inż. Leszkowi Kurczowi, pełnomocnikowi rektora ds. kół naukowych pionu hutniczego, który zasugerował, że lokomotywa, owszem, ale warto byłoby pozostawić ją na terenie AGH, jako maskotkę – symbol działalności studenckich kół naukowych. Do projektu dołączył Maciek Król, zaczęliśmy od sprawdzenia realności poszczególnych etapów projektu. Jak pozyskać lokomotywę? Gdzie i jak ją wyremontować? Jak przetransportować na uczelnię? I to wszystko możliwie najniższym kosztem, a najlepiej za darmo! Wreszcie: gdzie ustawić i jak wykorzystać niezwykły nabytek? Działaliśmy wówczas w powołanym przez nas Kole Naukowym „Firma”, którego opiekunem była dr Maria Korzec. Zaangażowaliśmy się mocno w projekt, a tempo prac od początku było bardzo duże, każdy etap wymagał mozolnej pracy często po kilkanaście godzin dziennie. Od początku do końca projekt prowadziliśmy we dwóch z Maćkiem Królem, przy materiałach promocyjnych pomagał nam Mateusz Wędrychowicz i Kamil Pycia.
Przygodę z lokomotywą rozpoczęliśmy od wyjazdu do Krzeszowic, gdzie właśnie cięto na złom zabytkowy parowóz z XIX wieku. Niestety, nie udało się go już uratować. Zauważyliśmy tam jednak inny ciekawy pojazd szynowy– lokomotywę Ty2. Nazajutrz byliśmy na Śląsku, gdzie trafiliśmy na Święto Gwarków w Tarnowskich Górach. Jedną z atrakcji imprezy była przejażdżka pociągiem, ciągniętym przez Ty2. W Tarnowskich Górach spotkaliśmy przedstawicieli Fundacji Era Parowozów oraz władze prywatnego skansenu kolejowego z Pyskowic, Krzysztofa i Zbigniewa Jakubinów. Braciom, prawdziwym entuzjastom kolejnictwa, nasz pomysł bardzo się spodobał. Obiecali nam swoją pomoc i wkrótce przekazali listę lokomotyw, przeznaczonych przez spółkę PKP Cargo na zezłomowanie. Listę oraz informację, że przetarg, który miał przypieczętować los parowozów, wyznaczono na najbliższą środę (była sobota). Dodatkowo lokomotywy znajdowały się w różnych częściach Polski. By je obejrzeć, w ciągu 36 godzin wraz z Maciejem Królem przejechaliśmy samochodem dwa tysiące kilometrów.
Zdecydowaliśmy się zawalczyć o lokomotywę Ty2 559, stojącą w Chojnicach na Pomorzu – była w najlepszym stanie. W poniedziałek rano, tuż po powrocie do Krakowa, udało nam się porozmawiać z rektorem AGH, prof. Antonim Tajdusiem, który pomysł od razu zaakceptował.
Mając poparcie władz uczelni wysłaliśmy do PKP Cargo pismo, wyrażając chęć zaopiekowania się zabytkowym parowozem. Dzięki pomocy Ery Parowozów lokomotywy zostały wycofane z przetargu, tym samym zabytkowe eksponaty zostały uratowane przed pocięciem na żyletki.
Od tego momentu zaczęły się żmudne i trudne negocjacje z kolejową spółką na temat nieodpłatnego przekazania Ty2 559 z Chojnic. Decyzja: „oddajemy”, zapadła dopiero po pół roku. PKP Cargo dorzuciło do parowozu tender oraz wagon z lat 50 i zrezygnowało z zapłaty za dostarczenie prezentu do Krakowa. Od Kolegium Rektorskiego AGH dostaliśmy bardzo atrakcyjną lokalizację na terenie uczelni. Projekt rozwinął się i chcieliśmy wykorzystać ofiarowany nam teren jako skwer dla studentów, który nosiłby nazwę „Stacja AGH” i stanowił symbol już nie tylko aktywności młodych polskich intelektualistów, ale i nowoczesnego podejścia do ratowania zabytków.
Niezwykły pociąg wyruszył w drogę w piątek wieczorem: najpierw całkiem współczesna lokomotywa, potem Ty2 559, tender, wreszcie półotwarty wagon, który w przeszłości służył do transportowania wojska, a obecnie przewoził nas. Niezapomniana podróż odbywała się przez cały weekend: nocowaliśmy w wagonie na drewnianych pryczach a jechaliśmy prawie przez całą Polskę, często bocznymi szlakami, z prędkością 30 km na godzinę przy dużym zainteresowaniu i pełnej życzliwości mijanych ludzi. Na wagonie rozwiesiliśmy baner promujący AGH.
Na stację Kraków-Płaszów dotarliśmy w poniedziałek. Teraz stanęliśmy przed następnym problemem: gdzie najtaniej przeprowadzić remont lokomotywy? Pukaliśmy do wielu drzwi. W końcu po raz drugi pomogli nam bracia Jakubina sugerując remont w PTK Holding SA w Zabrzu. Udaliśmy się do pana Mariusza Hrabaka Kierownika Wydziału Napraw Wagonów Przedsiębiorstwa Transportu Kolejowego Sp. z o.o., który rozumiał nasz zapał i determinację i dlatego postanowił pomóc. Specjaliści z należącego do tej firmy Zakładu Napraw i Utrzymania Taboru w Pyskowicach zabrali się do pracy z pasją i po minimalnych kosztach. Odtąd co tydzień odwiedzaliśmy zakład w Dzierżnie by śledzić postępy prac, ponadto odpowiedzialni byliśmy za zdobywanie brakujących części, uzupełnianie dokumentacji technicznej, a także obniżenie kosztów. W tym ostatnim bardzo pomógł nam pan Krzysztof Sarna, właściciel firmy Carsystem Wschód przekazując materiały do położenia podkładu i polakierowania lokomotywy.
Przychylność i pomoc okazał nam również pan Bartosz Kłosowicz z firmy Lak Car, który pomógł znaleźć wymienioną wyżej firmę lakierniczą i zajął się lakierowaniem mniejszych elementów. Dużym problemem przy renowacji tego typu zabytków jest także brak większości części wykonanych z metali kolorowych. Wysoka cena metali w połączeniu z łatwością demontażu części sprawiły, że praktycznie na żadnej lokomotywie nie da się zobaczyć panewki ani oryginalnej tabliczki z Herbem Polski i numerem serii. Nasz Ty2 ma szczęście, że trafił na AGH. Dzięki przychylności prof. dr hab. inż. Stanisława Rzadkosza z Wydziału Odlewnictwa lokomotywa odzyskała części, o których mowa.
Remont z uwagi na swą specyfikę był długotrwały i problematyczny. Dzięki wymienionym sponsorom oraz pomocy całej ekipy zajmującej się naszym zabytkiem efekt był imponujący. Równolegle były prowadzone prace nad zagospodarowaniem terenu na wysokości pawilonu B-5, gdzie zlokalizowany jest projekt.
Odnowiona lokomotywa, tender i wagon przyjechały na stację w Łobzowie. Na AGH ważący 120 ton zestaw został dostarczony na samobieżnych lawetach firmy Panas Transport, po cenie paliwa. Jej właściciel odniósł się do przedsięwzięcia z dużym sentymentem, gdyż okazało się, że jego ojciec – maszynista, przez wiele lat prowadził właśnie Ty2. Muszę dodać, iż pan Przemysław Panas praktycznie od samego początku wspierał nas radą, doświadczeniem i kontaktami.
W trakcie Jubileuszu 90-lecia miało miejsce uroczyste odsłonięcie Żylety i otwarcie obiektu.
Można powiedzieć, że trwający ponad dwa lata projekt przerósł nasze oczekiwania i zakończył się pełnym sukcesem w każdym jego wymiarze. Nauczyliśmy się wiele o kierowaniu dużym przedsięwzięciem, a także poznaliśmy ciekawych, życzliwych ludzi z wieloma pasjami.
Chcę z tego miejsca jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy wierzyli w przedsięwzięcie i pomogli nam osiągnąć sukces.

Realizacja projektu 2004